Kanały i leniwce w Parku Narodowym Tortuguero, Kostaryka

Tortuguero, oprócz stolicy San Jose i wulkanu Irazu było jednym z pierwszych miejsc odwiedzonych przeze mnie na Kostaryce. Do Tortuguero ze stolicy jedzie się jakieś 4 godziny i oczywiście po drodze czeka nas cała seria przesiadek, jak na Kostarykę przystało. Moja podróż zaczęła się na dworcu autobusowym w San Jose skąd wsiadłam w autobus do miasteczka którego nazwy niestety nie pamiętam. Droga to Turtuguero to jeden z turystycznych standardzików w San Jose, także na dworcu bez problemu ludzie pokierują was na właściwy autobus. Sprawdźcie jednak wcześniej na który dworzec musicie się udać bo tych jest w stolicy kilka i autobusy do Tortuguero, Irazu i La Fortuny odjeżdżają z zupełnie innych miejsc. 

Kanały w Parku Narodowym Tortuguero, Kostaryka.

We wspomnianym wcześniej „miasteczku” musiałam przesiąść się na autobus do Cariari, stamtąd jeszcze raz na autobus do La Pavona. Cała podróż do Pavony odbyła się po nieposiadających asfaltu drogach, które były po prostu pasami ubitej czerwonej ziemi gdzieniegdzie zmieniającymi się w bagno. Podobała mi się jednak ta przejażdżka przez wioski, po drodze mijaliśmy małe, parterowe domki przy których rosło mnóstwo kolorowych kwiatów. Za osiedlami niejednokrotnie wznosiła się już zielona ściana lasu deszczowego. Klimat był naprawdę przyjemny. Po jakiejś godzinie jazdy przez wioski dojechaliśmy do rancha La Pavona skąd trzeba było przesiąść się na łódź, ponieważ do Tortuguero nie prowadzą żadne drogi. Można się tam dostać tylko łodzią albo awionetką.
Domy przy drodze do La Pavona.

W łodzi do Tortuguero
W San Jose poznałam Francuzkę Lorę i w dalszą podróż po Kostaryce wybrałyśmy się razem 

Tortuguero to Park Narodowy znajdujący się na karaibskim wybrzeżu Kostaryki, przy którym zbudowano malutką wioskę o tej samej nazwie. Park posada niesamowity ekosystem ponieważ znajduje się tuż przy ujściu rzeki Tortugero i dochodzi tutaj do mieszania się wody słodkiej i słonej. W samym Parku jak i wokół wioski znajduje się mnóstwo naturalnych oraz wydrążonych przez człowieka kanałów. To właśnie te kanały oraz brak jakichkolwiek dróg nadaje Tortuguero oryginalności oraz sprawia, że jest to jeden z najczęściej odwiedzanych Parków Narodowych Kostaryki. Nazwa wzięła się od hiszpańskiego słowa tortuga oznaczającego „żółw”, i tutaj bez zaskoczenia, Tortuguero jest miejscem lęgowym żółwi. Samo słowo „Tortuguero” oznacza natomiast coś w stylu „łowca żółwi”. Na plażach wokół parku można natknąć się na zagrożone wyginięciem Żółwie Zielone oraz na największe na świecie Żółwie Skórzaste, które mogą osiągnąć nawet 2 metry długości. Żółwie stanowią dość łatwy łup, dlatego populacja tych zwierząt gwałtownie zmniejszyła się głównie przez polowania. Jaja Żółwi Zielonych były także uważane za afrodyzjak co dodatkowo przyczyniło się do ich wytrzebienia.


Plaża w Parku Narodowym
Brzegi kanałów na rzece Tortuguero


Plaża przy wiosce Tortuguero

Do Tortuguero mam ogromny sentyment ponieważ wioska ma taki bardzo przyjemny klimat „odciętej od świata” osady pomimo tego, że zupełnie odcięta nie jest. Na miejscu oczywiście znajduje się mnóstwo restauracji, pensjonaty i bankomaty jednak pomimo tego klimacik się utrzymuje. Mój pierwszy dzień w Tortuguero spędziłam głównie leżąc na plaży z czarnym piaskiem i opijając się kokosami. W tym momencie warto wspomnieć, że Tortuguero było kiedyś archipelagiem wysepek wulkanicznych, które później zostały ze sobą połączone przez napływ materiału niesionego przez rzeki spływające z pobliskich gór. Czarny piasek na plaży w dużej mierze pochodzi właśnie z materiału wulkanicznego.

Wioska przy wejściu do Parku Narodowego
Domy oraz sprzęty w wiosce, Tortuguero, Kostaryka.

Droga na plaże w Tortuguero, Kostaryka
Przyjazd do Tortuguero bez wybrania się na wycieczkę kajakiem, bądź łodzią do licznych kanałów Parku praktycznie mija się z celem bo nie ma tutaj (oprócz obserwacji żółwi w sezonie i plażowania) absolutnie nic innego do roboty. Na własną rękę można wybrać się na kilkukilometrową wędrówkę szlakiem przy wiosce jednak zdecydowanie polecam kanały ponieważ jest to dość niepowtarzalne doświadczenie. Sam szlak nie jest zły i warto się nim przejść, konieczne są jednak kalosze oraz repelent. Jeżeli nie mamy aktualnie przy sobie kaloszy, to nie ma problemu ponieważ przed wejściem do Parku znajduje się wypożyczalnia butów. Kanałami tez można przepłynąć się bez przewodnika jeżeli wynajmiemy sobie kajak jednak według mnie wycieczka z przewodnikiem ma więcej sensu z bardzo prostego powodu. Przewodnicy z reguły pochodzą z Tortuguero i bardzo dobrze znają kanały a co za tym idzie legowiska oraz ulubione miejsca konkretnych zwierząt. Mają też z reguły bardzo dobry wzrok i szybciej wypatrzą iguanę, leniwca bądź jakiegoś ptaka w tym, wydawałoby się, nie mającym końca morzu zieleni. Mój wzrok jest delikatnie mówiąc słaby, a w dodatku na wycieczkę zapomniałam zabrać mocniejszych okularów, także było mi dosyć ciężko wypatrzeć cokolwiek. Gdy przewodnik mówił „tam” i pokazywał gdzieś w busz czasem znalezienie zwierzaka zajmowało mi dobre kilka minut. Do dzisiaj nie wiem jakim cudem ludzie ci byli w stanie wypatrzeć w zaroślach zwierzęta tak małe jak wiewiórka.

Ptactwo w Tortuguero
Kajman w zarośniętych kanałach
Park Narodowy Tortuguero, Kostaryka
W Tortuguero zobaczyłam swojego pierwszego leniwca! Mieliśmy sporo szczęścia ponieważ leniwce są aktywne w nocy i w dzień z reguły można zobaczyć jedynie jak wiszą gdzieś wysoko w koronach drzew. Nasz leniwiec znajdował się niecałe 5 metrów od nas, wisiał sobie na gałęzi dość nisko nad wodą, a do tego zajadał się liśćmi – co jest dość rzadkim widokiem. Przy kanałach widziałyśmy też mnóstwo ptaków, wygrzewające się na słońcu iguany, a nawet żółwie wodne oraz przyczajonego w wodzie kajmana, nie wspominając nawet o małpach kapucynkach w koronach drzew. Wycieczka wyglądała w taki oto sposób: siedziałyśmy w kajaku, od czasu do czasu wiosłując, zdecydowaną większość wiosłowania robił za nas przewodnik i płynęliśmy kanałami dosłownie od zwierzęcia do zwierzęcia. Ciężko mi było wtedy uwierzyć jak niesamowicie bogate i zróżnicowane są te lasy. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że za nie tak długo będę w Parku Narodowym Corcovado, który tą różnorodność życia wyniesie na zupełnie inny poziom. Kostaryka jest dla mnie jednym wielkim ogrodem botanicznym. Nigdy wcześniej nie widziałam tylu egzotycznych zwierząt oraz tak ogromnej dżungli, która często zaczyna się tuż za osadami ludzkimi.

Pierwszy leniwiec jakiego zobaczyłam na Kostaryce

Czapla przy jednym z wielu kanałów Tortuguero, Kostaryka
Kanały w Parku Narodowym Tortuguero
Tortuguero wbrew swojej pozornej izolacji, jest dość międzynarodową wioską. Mieszkają tutaj Ticos (czyli obywatele Kostaryki), imigranci z pobliskiej Nicaragui, jak również ludzie pochodzący z Ameryki Południowej, Azji i Europy. Cała ta mieszanka powstała głównie przez wzgląd na turystykę i sporo imigrantów prowadzi w Tortuguero swoje biznesy takie jak pensjonaty, agencje turystyczne czy restauracje. Sporo tutaj też ludzi, którzy po prostu zasiedzieli się w tej malutkiej wiosce z powodu luźnej atmosfery oraz przepięknej scenerii.

Kładka w wiosce 

Domy w Tortuguero, Kostaryka.
Wnętrze wioski 
Z Tortugero postanowiłyśmy wybrać się do miasteczka La Fortuna, aby zobaczyć wulkan Arenal. W tym celu musieliśmy wyjechać z Tortuguero o bardzo nieprzyzwoitej porze bo o 4:30 w nocy. To jest właśnie jeden z uroków Kostaryki. Drogi niestety są dość słabo utrzymane, do tego w wielu miejscach teren jest górzysty lub porośnięty lasem deszczowym co utrudnia komunikację. Tym sposobem wszędzie jedzie się dość długo i z reguły trzeba się kilkakrotnie przesiadać dlatego transport zaczyna się dość wcześnie rano. Dojazd do La Fortuna zajął nam jakieś 9 godzin bo ostatni autobus oczywiście się spóźnił. Jednak wulkan Arenal i przyległe do niego tereny są tematem na inny wpis.

Trzymajcie się !


Droga wodna do La Pavony z Tortuguero


Komentarze

  1. Chętnie wybrałabym się tam w celach turystycznych - ale robi się smutno na myśl, że ludzie mieszkają w takich warunkach na co dzień :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne

Śmiercionośny wulkan zagłady budzi się do życia [Lacheer See, Niemcy]

Buddyzm vs Shinto - Co nieco o religii w Japonii

Tajska szopka - o turystyce w Tajlandii